Feyenoord rozpoczyna trzy niezwykle wymagające tygodnie. Do zimowej przerwy pozostało pięć spotkań, dlatego sztab szkoleniowy musi bardzo dokładnie monitorować obciążenia i zdrowie zawodników. To może oznaczać zmiany w wyjściowych składach. Robin van Persie podkreśla jednak, że najważniejsze było zwycięstwo nad Telstar, a w kolejnych meczach liczy przede wszystkim na powtórzenie dobrej organizacji gry w defensywie.
– Przeciwko Telstar straciliśmy jedną bramkę, ale moim zdaniem spokojnie mogliśmy zachować czyste konto – mówi trener podczas piątkowego spotkania z mediami. – Oddaliśmy bardzo mało, a mimo że w drugiej połowie broniliśmy momentami aż sześcioma zawodnikami we własnym polu karnym, to oni i tak zdobyli gola. Mimo wszystko wyglądało to lepiej niż we wcześniejszych meczach. Anel miał w tym duży udział, ale uważam, że jako zespół wykonaliśmy solidną pracę.
Van Persie zauważa, że mimo zwycięstwa nie wszystko poszło idealnie, ale wyciągnął z tego meczu wiele pozytywów. – Także we wcześniejszych spotkaniach potrafiliśmy przez długie fragmenty grać bardzo dobry futbol. Różnica polega na tym, że tym razem to my zdobyliśmy pierwszą, kluczową bramkę, a druga powinna paść dużo wcześniej. Ostatnio miałem często poczucie, że możemy wygrać, ale w piłce decydują najważniejsze momenty – czy zablokujesz strzał, czy wykorzystasz sytuację. W poprzednich tygodniach to po prostu nie działało na naszą korzyść.
– Efektem tego jest seria meczów bez zwycięstwa, ale nawet w nich prezentowaliśmy się momentami naprawdę dobrze – kontynuuje szkoleniowiec. – To wcale nie jest takie łatwe. Oglądam ogromną liczbę meczów i rzadko zdarza się, by drużyna przez ponad połowę spotkania dominowała zarówno w ofensywie, jak i defensywie. To naturalne – grasz przeciwko silnym rywalom. Cieszę się z wygranej teraz, ale w tamtych meczach również mogliśmy zgarnąć trzy punkty.
– Zauważyłem, że nasze podejście i zaangażowanie na treningach nie zmieniło się ani trochę. To bardzo pozytywny sygnał, bo praca, którą wykonujemy, nie może zależeć od tego, czy wygrywamy, czy przegrywamy. Omówiliśmy sobie ostatni mecz – jak zawsze skupiając się zarówno na tym, co zrobiliśmy dobrze, jak i na elementach wymagających poprawy. Było sporo pozytywów, ale też rzeczy, nad którymi musimy dalej pracować.
W trakcie tygodnia szkoleniowiec odbył rozmowy indywidualne z kilkoma zawodnikami – w tym z Semem Steijnem. Kapitan zaczął mecz z Telstar na ławce, co odbiło się szerokim echem.
– Gole i asysty to tylko część jego roli. Patrzę szerzej – na jego wpływ na ofensywę, defensywę oraz fazy przejściowe. Chcę widzieć rozwój i dostrzegać, że idzie do przodu. Są elementy, w których oczekuję od niego więcej. Mówimy o tym w sposób jasny, bezpośredni i konstruktywny, aby miał pełną świadomość oczekiwań.
– Jeśli spojrzymy wyłącznie na liczby – jest nieźle. Ale od każdego zawodnika wymagamy więcej. Zwłaszcza od kogoś takiego jak Sem. Widzę jednak, że w niektórych aspektach robi postępy – podsumowuje Van Persie.
Sporna bramka Uedy
W starciu z Telstar Ayase Ueda trafił do siatki, lecz bramka początkowo została zapisana jako gol samobójczy. Japoński napastnik Feyenoordu nie był z tego zadowolony – co Van Persie opowiada z uśmiechem. – Po meczu poszedł do Te Kloese. Powiedział mu: to jest mój gol, możesz mi w tym pomóc? I całkowicie się z nim zgadzam. Oglądałem tę sytuację dziesięć razy i nie rozumiem, dlaczego nie uznano mu tej bramki. Dla mnie to w stu procentach trafienie Ayase.
Tuż przed zimową przerwą Feyenoord straci Oussamę Targhalline, Anisa Hadj Moussę i Gaoussou Diarrę, którzy wyjadą na Puchar Narodów Afryki. Van Persie nie ukrywa zdziwienia.
– W obecnym kontekście dobrze, że wyjeżdżają dopiero po meczu z Ajaksem. Ale wciąż jest to dziwne, że w ostatnich spotkaniach przed przerwą muszę oddać trzech zawodników. Nie rozumiem, jak to w ogóle może być dopuszczalne. Mimo wszystko cieszę się, że nie tracimy ich na jeszcze więcej meczów, bo i taki scenariusz był możliwy.
Komentarze (0)