Robin van Persie z pewnością nie jest w Feyenoordzie zdany wyłącznie na siebie. Trener klubu z Rotterdamu przyznał w piątkowe popołudnie, że w ostatnim czasie sięgał po rady kilku ikon holenderskiego futbolu. Jednocześnie jasno zaznaczył, że nie widzi obecnie potrzeby, by do jego sztabu na stałe dołączył mentor.
– Mam od czasu do czasu kontakt z Guusem Hiddinkiem. Wynika to z relacji, jaką zbudowaliśmy jeszcze wtedy, gdy byłem piłkarzem, a później także trenerem młodzieżowym – powiedział Van Persie. – Dwa miesiące temu spędził u nas cały dzień. To nie było spotkanie w roli mentora, raczej naturalna wymiana myśli, bo bardzo go cenię. To wielki człowiek futbolu, z którym można porozmawiać o wielu sprawach. Tego dnia był praktycznie wszędzie.
Nie był to jedyny wybitny przedstawiciel holenderskiej piłki, który w ostatnim czasie pojawił się na obiektach treningowych Feyenoordu. – Zupełnie przypadkiem w zeszłym miesiącu na jeden dzień wpadł do nas Marco van Basten. To również wynika z naszej relacji i wszystko odbywa się w bardzo naturalny sposób. Od czasu do czasu takie wielkie nazwiska się tu pojawiają, ale czy jest sens na siłę przypinać do tego etykietę mentora, który musiałby być tu na stałe i ratować nas z opresji? Mam co do tego wątpliwości – zaznaczył szkoleniowiec.
– Jestem bardzo zadowolony ze swojego sztabu oraz ludzi, z którymi pracuję na co dzień. Nie widzę pilnej potrzeby zmian. W przeszłości pracowałem już z trenerem-mentorem, nawet jeszcze w poprzednim sezonie. Nie jestem temu przeciwny, ale z René Hake, Johnem de Wolfem i Dennisem te Kloese mam wystarczające grono do rozmów i konsultacji. Taką rolę pełni również nasz team manager Frank Boer. Konfrontuję z nimi swoje decyzje i nie boję się pokazywać swojej wrażliwości – wyjaśnia.
Van Persie: „Jeśli spojrzymy na składy, jesteśmy dziś na realnym miejscu”
Trener Feyenoordu stara się zachować spokój w burzliwym okresie dla klubu. Po emocjonującym tygodniu i fali krytyki jasno daje do zrozumienia, że nie zamierza szukać wymówek. Zamiast tego akcentuje zaufanie do obranej drogi oraz do aktualnej pozycji zespołu w tabeli Eredivisie.
– Do wszystkiego można dorobić jakieś usprawiedliwienie, ale ja chcę się od tego trzymać z daleka. Okres, w którym obecnie się znajdujemy, jest po prostu wymagający i wszyscy mamy tego świadomość. Ostatni tydzień był bardzo emocjonalny i te emocje muszą znaleźć swoje miejsce w szerszym obrazie. Ze strony klubu czuję ogromne zrozumienie i mam od wszystkich sygnał, że wspólnie damy sobie z tym radę. To właśnie definiuje klub taki jak Feyenoord.
Szkoleniowiec odniósł się również do stylu gry drużyny, który – jak podkreśla – zawsze jest dostosowywany do konkretnego rywala. – Co tydzień wprowadzamy drobne niuanse u kilku zawodników. Staramy się też tworzyć określone pary na boisku, a plan na mecz z Twente wygląda nieco inaczej niż ten przeciwko Heerenveen. Widzę, że w wielu spotkaniach zrobiliśmy wystarczająco dużo, by je wygrać. Dlatego właśnie teraz musimy dalej wierzyć w to, co wcześniej przynosiło nam wiele zwycięstw. Jestem głęboko przekonany, że to znów zacznie działać. Wygrywanie jest najlepszym lekarstwem na odbudowę pewności siebie – zaznaczył.
– Jeśli spojrzymy na jakość kadr, to obecnie zajmujemy realne, uczciwe miejsce – podkreślił trener Feyenoordu. – Z tej perspektywy kwalifikujemy się do Ligi Mistrzów, a to dla klubu ma ogromne znaczenie. Naszą ambicją jest mistrzostwo, ale w tym momencie jesteśmy tam, gdzie powinniśmy być. W Europie praktycznie odpadliśmy i to jest po prostu słabe. Odpadnięcie w drugiej rundzie pucharu bardzo boli i nie jest wystarczające, natomiast w lidze zajmujemy właściwą pozycję, mając pięć punktów przewagi nad trzecim miejscem. Taka jest rzeczywistość.
Robin van Persie przekazał również krótką aktualizację dotyczącą stanu zdrowia zespołu. Jak zapewnia, zawodnicy, którzy ostatnio pojawiali się na boisku, przeszli intensywny okres meczowy w miarę dobrze, choć proces regeneracji wciąż trwa. Feyenoord rozegrał bowiem trzy spotkania w ciągu siedmiu dni, co nie pozostaje bez wpływu na obciążenie fizyczne drużyny.
– W miarę dobrze, o pozostałych urazach mówiliśmy już wcześniej – odpowiedział trener na pytanie o ewentualne nowe kontuzje po meczu u siebie z SC Heerenveen. – Chłopcy, którzy grali w ostatnim spotkaniu, poradzili sobie całkiem nieźle, ale nadal są w trakcie regeneracji. Idealnie to nie jest, ale byliśmy tego świadomi.
Van Persie zwrócił także uwagę na postawę Luciano Valente, który – mimo intensywnego terminarza – wniósł do gry zespołu bardzo dużo pod względem fizycznym. – W ostatnim meczu przebiegł trzynaście kilometrów. To było nasze trzecie spotkanie w ciągu siedmiu dni. Z fizjologicznego punktu widzenia zupełnie naturalne jest, że wtedy forma biegowa zwykle spada w porównaniu do wcześniejszych meczów. W tym przypadku tak się jednak nie stało – zaznaczył.
W spotkaniu ligowym z FC Twente na ławce rezerwowych ponownie zasiądzie Justin Bijlow. Bramkarz urodzony w Rotterdamie wystąpił w pucharowym meczu przeciwko SC Heerenveen, natomiast w rozgrywkach ligowych numerem jeden pozostaje Timon Wellenreuther. – Tak ustaliłem to wcześniej zarówno z Justinem, jak i z Timonem, jeszcze przed meczem z Heerenveen – wyjaśnił Van Persie.
Na koniec RvP podkreślił, że obecna sytuacja wymaga od zawodników szczególnej siły mentalnej i charakteru. – Weźmy na przykład Gijsa: dzień przed meczem nie był w stanie nawet podnieść nogi, a mimo to wychodzi na boisko i daje z siebie wszystko dla zespołu. Ci chłopcy czują, że są teraz naprawdę potrzebni. To moment, w którym liczy się charakter i mentalność – i oni to pokazują. Dla mnie to coś pięknego i bardzo pouczającego. W takich okresach poznaje się zawodników znacznie lepiej. To test nie tylko dla mnie, ale również dla piłkarzy i całego sztabu. Jak sobie z tym poradzimy? Jak każdy z nas pokaże swoje przywództwo? W wielu przypadkach jestem tym naprawdę pod wrażeniem – podsumował Van Persie.
Komentarze (0)