Robin van Persie nie krył satysfakcji po tym, jak jego Feyenoord wywiózł z trudnego terenu w Groningen komplet punktów. Choć spotkanie na Euroborgu było dla rotterdamskiej drużyny niezwykle wymagające, ostatecznie to trafienie Ayase Uedy przesądziło o zwycięstwie gości.
– To zasłużone i w pełni sprawiedliwe zwycięstwo – rozpoczął swoją pomeczową analizę trener Feyenoordu. – Groningen zaprezentowało się dokładnie tak, jak się tego spodziewałem: mają młody, dynamiczny zespół, który gra w wysokim tempie i stara się utrzymywać odpowiednią organizację gry. Myślę, że kibice zobaczyli dokładnie taki mecz, jakiego można było oczekiwać. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy okazji na 0:2, bo w tej kwestii jest jeszcze miejsce na poprawę. Z drugiej strony, patrząc na determinację moich zawodników i to, jak walczyli do ostatniej minuty – uważam, że zasługują na duże brawa.
Van Persie podkreślił, że jego drużyna musiała mierzyć się z wieloma wyzwaniami. – W każdym meczu pojawiają się inne przeszkody i dziś poradziliśmy sobie z nimi naprawdę dobrze. Widać było jasno zarysowaną strukturę gry obu zespołów – zarówno w ataku, jak i w defensywie. Groningen starało się szukać swoich szans w szybkim przechodzeniu do ofensywy, ale nasza reakcja na te momenty była naprawdę znakomita. To właśnie te detale sprawiają, że spotkanie staje się piłkarską potyczką na najwyższym poziomie.
Końcówka meczu była chaotyczna, ale ostatecznie zakończyła się po myśli Feyenoordu. – Tak, to prawda. Nasz cel jest jasny: chcemy zostać mistrzem. A droga do tego celu to pasmo rozmaitych testów. Każdy tydzień przynosi innego przeciwnika i inny styl gry – poprzednio mierzyliśmy się z AZ, teraz z Groningen, za chwilę zagramy z Utrechtem. Drużyna, która marzy o tytule, musi umieć odnaleźć się w każdej sytuacji. I jestem przekonany, że wiele zespołów straci punkty właśnie tutaj, w Groningen.
Nie obyło się jednak bez kontrowersji. Van Persie nie był zadowolony z zachowania gospodarzy w końcówce, gdy ci nie oddali piłki po przerwach spowodowanych kontuzjami. – Rozmawiałem o tym po meczu z Dickiem. Moim zdaniem nie było to fair. My zawsze uczymy naszych zawodników, by w takich sytuacjach oddawać piłkę, ale tym razem nie doczekaliśmy się tego samego. Może po prostu zapomnieli – skwitował z lekką ironią.
Niepokój trenera wzbudziły również urazy w linii defensywnej. Kontuzji doznali Tsuyoshi Watanabe oraz Malcolm Jeng. – Watanabe dostał mocne uderzenie, ale wygląda na to, że nie jest to poważny problem. Niestety w przypadku Jenga sytuacja wydaje się mniej optymistyczna, badania dopiero to potwierdzą – mówił Van Persie.
– Nie ma się co oszukiwać, fizycznie jest to dla zawodników bardzo wymagający okres. Gramy trzy razy w tygodniu, więc naturalne, że organizm jest obciążony. Naszym zadaniem jest utrzymanie równowagi i właściwego balansu. O meczu z ostatniej środy powiedziano już wystarczająco dużo – dodał.
„Ueda staje się coraz ważniejszy dla drużyny”
Po końcowym gwizdku trener nie szczędził także pochwał swojemu napastnikowi, Ayase Uedzie, który w siedmiu kolejkach zdobył już sześć bramek i prowadzi w klasyfikacji strzelców Eredivisie.
– Na jego formę wpływa kilka czynników – wyjaśnia były piłkarz. – Przede wszystkim rozegrał pełną i bardzo solidną fazę przygotowawczą, a to jest fundament każdego piłkarza. W pierwszych tygodniach sezonu skupialiśmy się mocno na wysokim pressingu i intensywnej grze bez piłki. Ueda musiał wtedy wykonać ogromną pracę biegową, co sprawiło, że od razu wszedł w sezon z doskonałą kondycją.
Zdaniem Van Persiego, Japończyk rozwija się również w grze ofensywnej. – Uczy się lepiej utrzymywać piłkę i wybierać odpowiednie momenty, by być pod grą. To są elementy absolutnie kluczowe dla całej drużyny. Dodatkowo zyskał świetnego kompana w osobie Watanabe – i widać, że ich relacja pozytywnie wpływa na obu.
– Widać po nim radość, uśmiech, swobodę. Poza boiskiem spędzają ze sobą czas, a na murawie przekłada się to na jego pewność siebie. Znam Ayase od dłuższego czasu i mogę powiedzieć, że teraz naprawdę pokazuje pełnię swojego potencjału. Co tydzień widzimy zdrowego, szczęśliwego i niezwykle skutecznego napastnika. Jego bramka dziś była wyjątkowej urody – znakomite dośrodkowanie Bosa i kapitalne wykończenie głową. To było trafienie na miarę klasowego snajpera – podsumował z dumą 42-latek.
Komentarze (0)