Shaqueel van Persie ma potencjał, by w przyszłości stać się czołowym napastnikiem reprezentacji Holandii. Taką opinię wyraził Mike Verweij, który w podcaście Kick-off mówił z dużym uznaniem o synu byłego wybitnego snajpera, Robina van Persiego.
Młody Shaqueel zwrócił na siebie uwagę podczas czwartkowego sparingu Feyenoordu z Excelsiorem Rotterdam. W końcówce derbów Rotterdamu to właśnie on zapewnił drużynie prowadzonej przez swojego ojca zwycięstwo, strzelając bramkę tuż przed końcowym gwizdkiem. – Wydaje mi się, że wszyscy mogliśmy zobaczyć go w akcji wczoraj (wypowiedź z czwartku, red.) w Feyenoordzie, prawda? - mówił Verweij w podcaście De Telegraaf.
– Zdobył zwycięskiego gola przeciwko Excelsiorowi – kontynuował. – To naprawdę przyjemnie się oglądało. Jakiś czas temu byłem na meczu Pucharu Holandii, w którym Telstar U21 grał z Feyenoordem, i już wtedy było widać, że ten chłopak ma ogromne umiejętności. W sposobie poruszania się i grze z piłką bardzo przypomina swojego ojca. Myślę, że może zostać w przyszłości napastnikiem reprezentacji Holandii – przewiduje dziennikarz.
Shaqueel, urodzony w Londynie i posiadający zarówno holenderskie, jak i marokańskie obywatelstwo, na co dzień gra w zespole Feyenoordu do lat 21. W trakcie obecnej przerwy reprezentacyjnej, gdy kilku zawodników pierwszej drużyny przebywa na zgrupowaniach międzynarodowych, młody napastnik otrzymał szansę, by zaprezentować się w sparingu u boku profesjonalistów – i jak podkreśla Verweij, znakomicie ją wykorzystał.
We wspomnianym sparingu zagrał Mike van Duinen, który również pozytywnie wypowiedział się o synu legendy. - Widziałem naprawdę pięknego gola w wykonaniu Shaqueela van Persiego. Gdy pojawił się na boisku, od razu było widać, że to chłopak pełen energii. W tamtej fazie spotkania to my dominowaliśmy, więc nie dostawał zbyt wielu piłek. Ale gdy tylko futbolówka do niego trafiła, wykonał fantastyczną zwodzącą akcję, zachował pełen spokój przy wykończeniu i bardzo precyzyjnie posłał piłkę w róg bramki. Było widać, że to zagranie zawodnika z dużą klasą.
Komentarze (0)