Feyenoord w końcu przełamał złą passę i w meczu z VVV Venlo odniósł długo wyczekiwane zwycięstwo. Portowcy wygrali na De Koel 0-3.
Spotkanie lepiej rozpoczął o dziwo Feyenoord. Widać było, że zawodnicy chcą w końcu odmienić losy i nieco się zrehabilitować za ostatnie, niechlujne wyniki. Od pierwszych minut widzieliśmy kilka ataków, dośrodkowań, ale niestety brakowało tego najważniejszego, skutecznego wykończenia. To dość znana historia z ostatnich tygodni.
Zarówno Steven Berghuis źle główkował, a niedługo po nim Teixeira miał swoją szansę. Ale w jednym i drugim przypadku sporo brakowało do konkretnego zakończenia akcji. 12. minuta to z kolei szansa dla VVV Venlo, ale po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, piłkę głową zagrywa Evert Linthorst. Na szczęście nad poprzeczką.
Chwilę po tym sprawy w swoje ręce wziął Berghuis. Jeden zwód na skrzydle, drugi i wejście w pole karnym, po czym oddaje strzał w sowim stylu, niestety piłka minęła się z drugim słupkiem. Po kilku minutach spokoju, Feyenoord mógł wyjść na prowadzenie po pół godzinie gry, ale mocny strzał Orkuna Kokcu zatrzymał się na poprzeczce. Dobijać próbował jeszcze Jorgensen, ale tradycyjnie, bez żadnego efektu. Bramkarz nie musiał się prawie w ogóle wysilać.
Feyenoord do końca połowy oddał grubo ponad 10 strzałów na bramkę VVV i jak zwykle nic nie wpadło i przy bezbramkowym remisie drużyny udały się do szatni. Feyenoord może i wyglądał nieco lepiej niż ostatnio. Może i było więcej energii w grze, więcej okazji, ale co z tego, jeżeli utrzymywało się 0-0 z rywalem, który niedawno został rozstrzelany 0-13 przez zespół ze stolicy.
Na drugą połowę Feyenoord wyszedł w tym samym składzie. Przez kolejne minuty nie wiele się działo, jeżeli chodzi o Feyenoordzie. Najważniejszy moment warty uwagi to wejście Sinisterry za Linssena w 58. minucie. To mówiło wszystko o sile rażenia Feyenoordu dzisiaj i w ogóle ostatnio. Błędy, błędy, błędy. Czas szybko mijał, a Portowcy dalej nie potrafili nawet oddać jednego, porządnego strzału w światło bramki.
Przełamanie nastąpiło w 68. minucie. Jens Toornstra pokusił się o strzał z okoli 18 metra i było to na tyle skuteczne uderzenie, że piłka wpadła do siatki. Niespodziewane 0-1 dla Feyenoordu. Wymęczone, ale jednak prowadzenie. 73. minuta i mamy już 0-2. Berghuis jak to Berghuis. Zejście prawego skrzydła nieco do środka i mocny strzał z lewej nogi na długi słupek. Bramkarz nawet nie interweniował.
Trzy minuty później mamy kolejne trafienie. Jorgensen zagrywa przed z pola karnego zagrywa przed szesnastkę do Toornstry, ten klatką przyjmuje piłkę i uderza, ale w bramkarza. Delano van Crooij odbija futbolówkę tak, że ta wróciła do Jensa i ten dokończył dzieło.
Miłe zaskoczenie na które zdecydowanie się nie zapowiadało. Jeden gol sprawił, że VVV kompletnie się rozsypało, z czego w końcu skorzystał Feyenoord.
Pod koniec spotkania Advocaat przeprowadza dwie zmiany. Naoufal Bannis zastąpił Nicolaia Jørgensena, zaś Mark Diemers autora dwóch trafień, Jensa Toornstrę.
Po niedawnych kilku szalonych minutach obfitujących w bramki, Feyenoord do końca już nie podwyższył wyniku i ostatecznie wraca z Venlo z trzema punktami.
Komentarze (0)