Feyenoord nadal zajmuje drugie miejsce w Eredivisie – sześć punktów za liderem i siedem przed trzecim zespołem w tabeli. Jeszcze niedawno drużyna Robina van Persiego uchodziła za wyjątkowo trudną do pokonania, głównie dzięki stabilnej defensywie. W ostatnich tygodniach ten obraz całkowicie się jednak zmienił. Problemem nie jest liczba zdobywanych bramek, lecz coraz częstsze tracenie goli.
W 10. kolejce Feyenoord podejmował PSV. Choć był to jeden z najtrudniejszych meczów sezonu, gospodarze mogli przystępować do niego z dużą pewnością siebie – po dziewięciu kolejkach stracili zaledwie sześć bramek. Co więcej, wszystkie padły tylko w trzech spotkaniach: przy porażce 1:2 z Excelsiorem, remisie 3:3 z AZ oraz wygranej 3:2 z FC Utrecht. Oznaczało to aż sześć czystych kont w pierwszych dziewięciu meczach.
Porażka 2:3 z PSV nie była jeszcze powodem do alarmu. W tabeli oba zespoły zrównały się punktami, a za ich plecami rosła wyraźna przewaga nad resztą stawki. Mimo to właśnie ten mecz okazał się początkiem niepokojącej serii. Nie chodzi tylko o wyniki – Feyenoord wygrał przecież następne spotkanie 3:1 z FC Volendam – lecz o to, że od tamtej pory drużynie nie udało się już zachować czystego konta.
Seria bez czystego konta
W starciu wyjazdowym z Telstar historia się powtórzyła. W 89. minucie Feyenoord znów stracił bramkę – tym razem po trafieniu Kaja Tejana, który bez krycia wykończył akcję. W końcówce trzeba było ratować wynik przy pomocy gry na czas. Mecz zakończył się zwycięstwem 1:2, lecz czyste konto ponownie zostało zaprzepaszczone. Uwzględniając wszystkie rozgrywki, była to już ósma z rzędu sytuacja, w której Feyenoord nie zdołał zachować defensywnej szczelności.
Mimo tej negatywnej passy Feyenoord nadal prowadzi – wspólnie z PSV – w klasyfikacji najmniejszej liczby straconych bramek w Eredivisie. Obie drużyny mają ich na koncie po 17. Jednak czasy, w których zespół z Rotterdamu opierał swoją siłę na żelaznej obronie, bezpowrotnie minęły. W pierwszych dziewięciu kolejkach stracił tylko sześć goli, w kolejnych pięciu – aż jedenaście. Średnia wzrosła więc z 0,67 do 2,2 bramki na mecz.
Niewykorzystane sytuacje również kosztują
W dyskusjach wokół formy Feyenoordu coraz częściej pojawia się także zarzut o marnowanie dogodnych okazji. To jeden z czynników, który sprawia, że różnica między Feyenoordem a PSV – mimo identycznej liczby straconych bramek – staje się coraz większa. Zespół z Eindhoven zdobył już 44 gole, o dziewięć więcej niż Rotterdamczycy. Co więcej, drużyna Van Persiego z 35 trafieniami plasuje się dopiero na trzecim miejscu w zestawieniu ofensywnym – NEC ma już ich 36, choć sam straciło zdecydowanie więcej (23).
Jak duża jest różnica w strzelaniu bramek przed i po meczu z PSV? W pierwszych dziewięciu kolejkach Feyenoord zdobył 25 goli – średnio 2,78 na mecz. Ten wynik mocno podbija jednak wyjazdowe 0:7 z Heraclesem Almelo. W pozostałych ośmiu spotkaniach średnia wyniosła 2,25 gola. Z kolei w pięciu ostatnich meczach Eredivisie Stadionowi strzelili łącznie 10 bramek, co daje dokładnie 2 trafienia na mecz.
Sfrustrowana defensywa
Feyenoord mógłby rozwiązać część swoich problemów, gdyby lepiej wykorzystywał sytuacje bramkowe, ale największa różnica między mocnym startem sezonu a obecną negatywną serią tkwi w grze obronnej. Zawodnicy również są tego świadomi. – Jestem bardzo sfrustrowany, że znów nie zachowaliśmy czystego konta. Miałem poczucie, że dziś broniliśmy naprawdę dobrze – przyznał Anel Ahmedhodžić w rozmowie z ESPN po meczu z Telstar.
Nadchodzące domowe spotkanie z PEC Zwolle będzie kolejną szansą, aby przerwać niechcianą serię. Jednak baza do optymizmu nie jest duża – od czasu porażki 0:4 z PSV 4 października, czyli od dwóch miesięcy, PEC zdobywa bramki w każdym kolejnym meczu.
Komentarze (0)