Po udanej karierze piłkarskiej, podczas której reprezentował m.in. Feyenoord i Borussię Mönchengladbach, Patrick Paauwe zdecydował się obrać zupełnie inną drogę życiową. Były obrońca, który w 2002 roku sięgnął z Feyenoordem po Puchar UEFA, przez krótki czas pracował jako trener młodzieży w PSV Eindhoven. Ostatecznie jednak uznał, że jego prawdziwa pasja znajduje się poza światem futbolu. Dziś pracuje jako ogrodnik i czerpie radość oraz spokój z życia z dala od stadionowego zgiełku.
- Zazwyczaj pracuję trzy, czasem cztery dni w tygodniu. To bardzo elastyczny rytm – jeśli wypadnie mi poniedziałek zamiast wtorku, nikt nie robi z tego problemu. W mojej pracy potrzebuję wyzwań - opowiada Paauwe w rozmowie z ELF Voetbal. - Trzy lata temu przeniosłem się do firmy Joost Totaal Tuinen w miejscowości Son. Wcześniej byłem zatrudniony w dużym przedsiębiorstwie zajmującym się zielenią miejską, ale tamta praca coraz mniej mnie satysfakcjonowała. Z czasem stała się monotonna.
Paauwe przez osiemnaście lat był zawodowym piłkarzem, reprezentując barwy takich klubów jak De Graafschap, Fortuna Sittard czy VVV-Venlo. Jednak to okres spędzony w Feyenoordzie wspomina z największym sentymentem. - Wciąż czuję się częścią Feyenoordu. Kiedy tylko mogę, zasiadam na trybunie przeznaczonej dla byłych zawodników. Podczas meczu Ligi Mistrzów z Fenerbahçe prowadziłem nawet analizy dla kanału Feyenoord ONE – przed spotkaniem, w przerwie i po ostatnim gwizdku.
Jak się okazuje, jego związek z klubem z Rotterdamu mógł być jeszcze bliższy.
- W styczniu 2011 roku byłem o krok od powrotu do Feyenoordu jako piłkarz – w roli rezerwowego, który miałby także pomagać i doradzać młodszym zawodnikom. Wtedy rozwiązałem już kontrakt z VVV-Venlo, ale wkrótce potem Mario Been i Leo Beenhakker poinformowali mnie, że jednak nie mogą mi zaproponować umowy. Właśnie pożegnali się z kilkoma starszymi zawodnikami i uznali, że mój powrót nie byłby w tej sytuacji właściwy. Bardzo mnie to rozczarowało. Naprawdę chciałem zakończyć karierę w Feyenoordzie.
Po zakończeniu gry Paauwe pozostał jeszcze przez pewien czas w świecie piłki, ale szybko zrozumiał, że zawód trenera nie jest dla niego.
- Z każdą kolejną sesją treningową czułem coraz mniej radości. Wielu znajomych sugerowało, że powinienem skupić się raczej na indywidualnej pracy z zawodnikami niż prowadzeniu całego zespołu. Lubiłem być na boisku, a nie siedzieć za laptopem. Ale nawet rola indywidualnego trenera nie sprawiała mi pełnej satysfakcji. Gdy moje dzieci zaczęły coraz poważniej uprawiać sport, zdecydowałem, że czas odpuścić. Wolałem w soboty stać przy linii boiska i kibicować moim dwóm synom albo córce.
Nowa pasja poza futbolem
Pomysł na nowy rozdział w życiu podsunął mu brat Cees – były bramkarz m.in. FC Twente i ADO Den Haag. - Powiedział mi: ‘Wiesz, co powinieneś zrobić? Zająć się ogrodnictwem, chłopie! – wspomina Patrick z uśmiechem. - Znał mnie dobrze i wiedział, że praca w ogrodzie zawsze była moim największym hobby, a ja sam najlepiej czuję się na świeżym powietrzu. Zapisałem się więc na kurs ogrodnictwa w Eindhoven-Zuid i zacząłem pracować w firmie Donker Groen. Od pierwszego dnia czułem, że to jest to. Uwielbiam tę swobodę, fizyczną pracę i kontakt z ludźmi. Nic nie daje takiej satysfakcji, jak widok zadowolonego klienta i świadomość, że stworzyło się coś pięknego własnymi rękami.
Komentarze (0)