Tsuyoshi Watanabe w imponującym tempie zadomowił się w Feyenoordzie. Japoński obrońca od początku sezonu wystąpił we wszystkich meczach ligowych i od razu zwrócił na siebie uwagę solidną i pewną grą. W rozmowie z Feyenoord ONE opowiedział o swojej adaptacji w Rotterdamie, współpracy z rodakiem Ayase Uedą, doświadczeniach z życia w Holandii oraz o nadchodzących wyzwaniach w Europie.
- Od momentu, gdy dołączyłem do zespołu, rozegraliśmy siedem ligowych spotkań i w żadnym nie przegraliśmy – rozpoczął Watanabe. – Zagrałem do tej pory we wszystkich meczach. Oczywiście nie udało nam się awansować do fazy ligowej Ligi Mistrzów, co było rozczarowaniem, ale teraz rywalizujemy w Lidze Europy i chcemy zajść jak najdalej. Czuję się w dobrej formie fizycznej, choć aktualnie przechodzę jeszcze leczenie drobnego urazu. Robię jednak wszystko, aby być w pełni gotowym na pojedynek z Aston Villą i móc dać z siebie sto procent.
Dla Japończyka wyjazdowe zwycięstwo nad FC Groningen (0:1) miało szczególne znaczenie. - Takie mecze pokazują siłę drużyny. Gra w takiej atmosferze była ogromnym wyzwaniem, a utrzymanie jednobramkowego prowadzenia wymagało ogromnej determinacji. Walczyliśmy do ostatniej minuty i udało się sięgnąć po bardzo ważny rezultat. Jeśli będziemy tak grać dalej, wierzę, że możemy wygrać wszystko.
Watanabe podkreśla, że największą bronią Feyenoordu jest w tym sezonie drużynowa jedność. - Zdarza się, że w końcówkach meczów jesteśmy mocno naciskani przez rywali, ale mimo to potrafimy zachować czyste konto. Każdy wykonuje swoje zadania, wspieramy się nawzajem i walczymy razem. Atakujemy całym zespołem i bronimy całym zespołem – to nasza największa siła. Dzięki temu defensywa jest stabilna i trudna do przełamania.
Ogromnym wsparciem dla Watanabe okazał się jego rodak, Ayase Ueda. - Łatwiej było mi się zaaklimatyzować, bo Ayase był tu już wcześniej. Poza boiskiem spędzamy ze sobą sporo czasu – mamy świetną komunikację i dobrze się dogadujemy. Widząc, jak on gra z pasją i pewnością siebie, sam czuję dodatkową motywację. Ayase na boisku wygląda swobodnie, ale poza nim pracuje bardzo ciężko. Dla mnie to inspiracja.
Silna więź między Japończykami widoczna jest także poza murawą. - Wczoraj mieliśmy wolny dzień, ale musiałem przyjść do klubu na zabiegi. Ayase towarzyszył mi przez cały czas, a potem spędziliśmy razem resztę dnia – poszliśmy na lunch i wieczorem jeszcze razem zjedliśmy kolację.
Życie w Holandii i porównanie z Belgią
Doświadczenie z wcześniejszego pobytu w Belgii pomogło Watanabe przy przeprowadzce do Holandii. - W Belgii mieszkało się bezpiecznie i spokojnie, ale Rotterdam jest bardziej dynamiczny, tętni życiem. Tutaj też czuję się bezpiecznie i mogę bez problemu znaleźć japońskie jedzenie, co daje mi duży komfort. Belgijska liga była bardzo fizyczna i szybka, tam dużo akcji koncentrowało się na napastniku. W Holandii natomiast bardziej liczy się gra zespołowa, taktyka i technika. To dla mnie świetne doświadczenie.
- Feyenoord to wielki klub i wiedziałem, że najpierw muszę udowodnić swoją wartość, żeby zdobyć zaufanie drużyny i kibiców. Od początku spotkałem się z ogromnym wsparciem. Kibice przyjęli mnie bardzo ciepło, co dało mi pewność siebie i pomogło szybko odnaleźć się w nowym otoczeniu. Dzięki nim czuję się już naprawdę częścią Feyenoordu.
Watanabe nie szczędził też pochwał dla swojego partnera ze środka obrony, Anela Ahmedhodžicia. - Anel to piłkarz kompletny – świetnie broni, ale też potrafi płynnie rozpocząć atak. Dobrze się komunikujemy, jesteśmy ciągle w ruchu i coraz lepiej rozumiemy się na boisku. Dzięki temu jako duet spisujemy się solidnie i trudno nas zaskoczyć.
Oczekiwanie na mecz z Aston Villą
Przed czwartkowym starciem w Lidze Europy z Aston Villą Japończyk nie kryje ekscytacji. - Gra przeciwko drużynie z Premier League to dla mnie zaszczyt i ogromne wyzwanie. To nie są mecze, które zdarzają się codziennie, dlatego czekam na to spotkanie z niecierpliwością. Wiem, że rywale są szybcy i silni, a ich największą bronią jest szybka gra z kontry. Musimy być skoncentrowani w defensywie i gotowi na momenty, gdy znajdziemy się pod presją.
Choć w eliminacjach Ligi Mistrzów Watanabe zdobył dwa gole, podchodzi do tego z dystansem. - Oczywiście fajnie było to przeżyć, ale co z tego, skoro nie wygraliśmy? Dla mnie liczy się wynik drużyny, a nie indywidualne statystyki. Gdy tracimy bramki, nie potrafię się cieszyć nawet ze swoich goli. Jestem wobec siebie wymagający i zawsze szukam tego, co można poprawić.
Mimo to patrzy na przyszłość z optymizmem. - Na De Kuip jesteśmy niepokonani i chcemy utrzymać tę passę. Niezależnie od rywala musimy zawsze walczyć o zwycięstwo. Skoro nie udało się wygrać w meczu z Bragą, tym bardziej musimy pokonać Aston Villę. Damy z siebie wszystko, żeby ten cel zrealizować.
Komentarze (0)