Feyenoord w starciu z Celtikiem ponownie nie zdołał ukryć problemów, które od kilku tygodni narastają i coraz wyraźniej odbijają się na grze zespołu. Drużyna praktycznie nie wywierała pressingu, momentami traciła organizację, a w posiadaniu piłki brakowało jej kontroli i precyzji. O ile wcześniej wewnątrz klubu podkreślano, że w niektórych fragmentach mecze wyglądały obiecująco, o tyle bramkarz Timon Wellenreuther uważa, że czas na bardziej krytyczne spojrzenie na własne występy.
Jak zauważa, Feyenoord znalazł się w wyraźnym dołku, a pojawiające się problemy mają już charakter strukturalny. – Przechodzimy przez trudny okres – mówi Wellenreuther w rozmowie z Algemeen Dagblad. – Czasem przychodzi taki moment, w którym piłka nie chce wpaść do bramki rywala, a z kolei samemu traci się gole, które w innej fazie sezonu po prostu by nie padły. Jedyna droga wyjścia z takiej sytuacji pozostaje niezmienna: ciężka, konsekwentna praca. Tak to po prostu działa.
Zdaniem bramkarza nie ma sensu umniejszać skali kłopotów. – Tak, pięć porażek w sześciu meczach to zdecydowanie za dużo jak na klub pokroju Feyenoordu.
Podkreśla przy tym, że choć niektóre drużyny były bardzo wymagającymi rywalami, nie zmienia to wymowy statystyk. – Aston Villa czy VfB Stuttgart to naprawdę mocne zespoły. Nikt nie oczekuje, że każde takie spotkanie musi zakończyć się zwycięstwem. Ale o meczu z Celtikiem u siebie możemy mówić jasno: to było po prostu za słabe.
Wellenreuther sam popełnił błąd przy bramce na 1:2, ale traktuje go jako element szerszego obrazu. – Zakończyliśmy akcję u mnie, a tak po prostu nie powinno wyglądać budowanie gry. Oczywiście, powinienem był wybić piłkę, bo nie miałem żadnych opcji do rozegrania. Ale to tylko jedna część problemu. Musimy poprawić wszystko: podania, pressing jako całość. Teraz zbyt często gramy na pół gwizdka. To musi się zmienić.
W niedzielę Feyenoord zmierzy się na wyjeździe z Telstar, ostatnią drużyną ligi. Wellenreuther nie zgadza się jednak z opinią, że presja wynika z aktualnej formy. – Presja rośnie? Jeśli grasz w Feyenoordzie, presja jest zawsze. Telstar na wyjeździe to mecz, który trzeba wygrać niezależnie od tego, czy jesteś w dobrej, czy w słabej dyspozycji. Przy jakości, jaką mamy, trzy punkty są obowiązkiem.
Komentarze (0)