Willem van Hanegem pisze obszernie o Arne Siecie w swojej kolumnie w Algemeen Dagblad. Trener Feyenoordu jest łączony przez media z Ajaksem, a to dobrze nie działa na kibiców.
- Kibiców Feyenoordu irytuje to, że Arne Slot jest ciągle o to pytany, ale mi również brakuje jasnej odpowiedzi od Slota. Jeśli chodzi o niego, drzwi są otwarte, w przeciwnym razie można po prostu powiedzieć: "spadaj z tymi pytaniami, jestem trenerem Feyenoordu i nie wybieram się do Ajaksu". Wtedy nie byłoby już dyskusji.
Nie to, a półfinał Ligi Konferencji powinien być tematem numer jeden. - Olympique Marsylia to wspaniały przeciwnik, ale nie jest to klub, z którym kiedy grasz, kibice Feyenoordu masowo mogą siedzieć w koszulkach na mieście. Marsylia jest surowa, a nawet niebezpieczna.
- Wraz z tym meczem, wraca moja historia z 1972 roku. Mogłem tam podpisać kontrakt za 800 000 euro netto, podczas gdy na De Kuip miałem 80 000 brutto. Mimo to nie zdecydowałem się. Nigdy tego nie żałowałem, choć zawsze uważałem Marsylię za znakomity klub. I nadal tak uważam.
- Decydującym głosem w domu był wtedy nasz pies Wodan. Było 2-2, on zaszczekał i to był piąty głos. Chociaż trochę to trwało i zajęło mi trochę czasu (śmiech). Jeśli Arne Slot ma psa, rozwiązaniem może być właśnie szczekanie psa. Niech zdecyduje głos pasa, jeśli chodzi o to, co zamierza dalej. Następnie chciałbym, żeby Feyenoord pokonał Marsylię i - mam nadzieję - wygrał w finale z AS Roma.
Komentarze (0)