Willem van Hanegem w swojej cotygodniowej kolumnie wrócił do wydarzeń z niedzielnych hitów ligowych. Były piłkarz Feyenoordu z uwagą śledził spotkanie w Alkmaar, gdzie jego były klub wypuścił z rąk dwa cenne punkty. „De Kromme” nie szczędził przy tym krytyki.
- Jaden Slory popełnił błąd i od razu po meczu pytają kolegów z drużyny i trenera, jak on to znosi. Czy wszystko z nim w porządku. Quinten Timber powiedział, że ‘w Feyenoordzie jesteśmy w tym tygodniu dla niego’. No cóż, całe szczęście – ale ja się czasem zastanawiam, dokąd to wszystko zmierza – napisał Van Hanegem w swojej rubryce w Algemeen Dagblad.
Były pomocnik zwrócił uwagę, że młodzian swoją interwencją sprokurował rzut karny, który kosztował Feyenoord dwa punkty. - Takie rzeczy się zdarzają. Faul Slory’ego był kompletnie niepotrzebny, ale to normalne, że jeszcze nieraz w karierze popełni błędy. Teraz najważniejsze jest, by w tym tygodniu się podnieść i pokazać, że zasługuje się na grę na najwyższym poziomie. Jeśli przez jeden taki moment nie potrafisz się odbudować, to znaczy, że po prostu nie należysz do czołówki. Takie to proste.
Van Hanegem podkreślił jednak, że winy za stracone punkty nie można zrzucać wyłącznie na młodego skrzydłowego. - O wiele bardziej martwiło mnie to, że w końcówce cały zespół Feyenoordu cofnął się pod własne pole karne. Nawet gdy Anel Ahmedhodžić był jeszcze na boisku. Oczywiście, słusznie dostał drugą żółtą kartkę, ale już wcześniej pozwalano AZ na grę va banque. Tymczasem trójka najważniejszych piłkarzy gospodarzy – Mexx Meerdink, Kees Smit i Sven Mijnans – wcale nie prezentowała się dobrze.
- To prawda, że Slory sprokurował rzut karny, ale chwilę wcześniej Meerdink miał już piłkę meczową na nodze. Dlatego nie można powiedzieć, że winny jest tylko jeden zawodnik. Szkoda, bo tak cenne punkty nie mogą uciekać w taki sposób.
Mimo tej krytyki „De Kromme” zaznaczył, że Feyenoord wciąż należy do grona mocnych drużyn. - Ten zespół jest silny i na pewno będzie się liczył w walce o najwyższe miejsca. Ale widzimy też, że gdy przyszło zmierzyć się z pierwszym naprawdę wymagającym przeciwnikiem, to od razu padły trzy gole. To też daje do myślenia.
Jednym z bohaterów meczu według Van Hanegema był Luciano Valente. - To dla mnie największa niespodzianka. Już wcześniej było widać, że ma talent, ale w spotkaniu AZ – Feyenoord wyraźnie wyróżniało się dwóch piłkarzy: Jordy Clasie po stronie gospodarzy i właśnie Valente w barwach Feyenoordu. On od razu wszedł na wysoki poziom, podczas gdy dwaj piłkarze kupieni za duże pieniądze – Gonçalo Borges i Casper Tengstadt – najwyraźniej potrzebują mnóstwo czasu, by się zaaklimatyzować. A to trochę dziwne. Malerze też przecież nie ćwiczą sześciu tygodni, zanim pomalują ramę okienną, prawda?
Komentarze (0)