Feyenoord zakończył przygotowania do nowego sezonu w imponującym stylu, odnosząc w sobotę przekonujące zwycięstwo w meczu towarzyskim. Dla Luciano Valente, jednego z letnich wzmocnień zespołu, było to spotkanie szczególne - włosko-holenderski pomocnik nie tylko po raz pierwszy zagrał w koszulce Feyenoordu w Rotterdamie, ale również od razu wpisał się na listę strzelców. Jego debiut na De Kuip był pełen emocji, a uśmiech z twarzy zawodnika nie schodził przez cały wieczór.
- To niesamowite uczucie. Jako drużyna zagraliśmy bardzo solidne spotkanie, co daje nam dużo pewności siebie przed nadchodzącym meczem, który ma dla nas ogromne znaczenie. To była idealna kulminacja całego okresu przygotowawczego - rozpoczął Valente rozmowę z klubową telewizją Feyenoord ONE.
Pomocnik przyznał, że już od rana czekał na swój pierwszy występ w legendarnej rotterdamskiej świątyni futbolu. - To było naprawdę wyjątkowe przeżycie. Nawet te najmniejsze momenty, jak wejście do szatni, wszystko było dla mnie nowe i ekscytujące. Najpiękniejsze jednak było to, że mogliśmy dać kibicom naprawdę dobry mecz. A strzelenie gola już w debiucie... to coś, czego się nie zapomina.
Valente zdradził również, że swój pierwszy mecz w barwach Feyenoordu wielokrotnie sobie wyobrażał. - Często wizualizowałem sobie ten moment. Nie tyle samą bramkę, co ogólnie granie w koszulce Feyenoordu, atmosferę stadionu, mecze, które przyjdzie mi tu rozegrać. Myślałem też o tym, kiedy przyjdzie pierwszy gol. I dziś się to spełniło. Sama akcja też była bardzo ładna - rozpocząłem ją sam, podałem na skrzydło i potem dostałem idealne podanie zwrotne. W takim momencie nie ma co myśleć, trzeba po prostu uderzyć. I weszło świetnie.
Przenosiny do Rotterdamu wiążą się także z wejściem na wyższy poziom sportowy - coś, z czego Valente doskonale zdaje sobie sprawę. - Tempo gry i jakość zawodników w tej drużynie są naprawdę na wysokim poziomie. To zupełnie inna intensywność niż ta, do której byłem przyzwyczajony. Codziennie podczas treningów stawia się przede mną wysokie wymagania. Ale właśnie dlatego tu przyszedłem - żeby się rozwijać i rzucić sobie nowe wyzwania. Jak na razie wszystko mi się bardzo podoba.
W najbliższą środę Feyenoord zmierzy się z Fenerbahçe w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. 21-latek nie ukrywa, że z niecierpliwością czeka na to spotkanie i chce znów wnieść coś od siebie w ofensywie.
- Oczywiście, że tak. Lubię mieć swobodę na boisku, grać swoje. Myślę, że jako zespół byliśmy dzisiaj bardzo dobrze zorganizowani, zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie. Dzięki temu można było grać kombinacyjnie, płynnie budować akcje. Pokazaliśmy to jako drużyna i to jest budujące.
Nie brakuje też sportowej adrenaliny przed pierwszym europejskim starciem. - Czuję zdrową ekscytację. To dla mnie zupełnie nowe otoczenie, więc wiele rzeczy jest jeszcze świeżych i trzeba się do nich przyzwyczaić. W porównaniu do czasów w Groningen czuję się na boisku trochę inaczej, wszystko ma większy ciężar. Dlatego dobrze było wejść z tak pozytywnym akcentem. Teraz czas na środę, mój pierwszy mecz w Lidze Mistrzów. Wiem, jak wyglądają europejskie wieczory na De Kuip - to istne szaleństwo.
Bos po debiucie: To oczywiście dużo większy klub, niż ten, do którego byłem przyzwyczajony
Jordan Bos zaprezentował się z bardzo dobrej strony podczas swojego pierwszego występu w barwach Feyenoordu. Australijski lewy obrońca, który dopiero w minionym tygodniu dołączył do treningów z zespołem, również zadebiutował nieoficjalnie w sobotnim meczu towarzyskim.
- To było niesamowite uczucie. Po raz pierwszy mogłem wejść na boisko na De Kuip. Wcześniej byłem tu tylko raz na krótkim oprowadzeniu po stadionie, ale nigdy nie miałem okazji naprawdę poczuć tej atmosfery. A teraz stałem na murawie, otoczony przez tysiące kibiców. To było coś wyjątkowego. Wciąż to do mnie nie do końca dociera - tak bardzo poruszyło mnie to doświadczenie. To spełnienie marzenia. Moja rodzina jest całkowicie zakochana w Feyenoordzie, a teraz ja sam mogłem po raz pierwszy założyć tę koszulkę - powiedział Bos na konferencji prasowej w rozmowie z RTV Rijnmond.
Bos podkreśla, że od samego początku poczuł się dobrze w nowym środowisku.
- Feyenoord to bez wątpienia dużo większy klub, niż ten, do którego byłem dotychczas przyzwyczajony. Poznałem już wszystkich i cały proces aklimatyzacji przebiega bardzo płynnie. Wiadomo, że reszta drużyny trenuje razem od dłuższego czasu, ale mimo to zostałem bardzo dobrze przyjęty i czuję się tu komfortowo. Cieszę się, że mogę być częścią tej grupy.
W związku z kontuzją podstawowego lewego obrońcy, wszystko wskazuje na to, że Bos rozpocznie środowy mecz eliminacyjny Ligi Mistrzów przeciwko Fenerbahçe w wyjściowym składzie.
- Czasami wszystko dzieje się bardzo szybko w piłce nożnej. Kiedy dostajesz szansę, musisz ją po prostu wykorzystać. Czuję się gotowy. Jeśli trener zdecyduje się na mnie postawić, dam z siebie wszystko.
Komentarze (0)