'Bezbramkowy remis i futbol w ograniczonym wydaniu – po jednej dogodnej okazji dla każdej ze stron. Kibice stworzyli atmosferę derbów, piłkarze już nie' - czytamy na portalu gsp.ro o ostatnich derbach Bukaresztu. O samym meczu to samo medium pisze dalej: Derby rozpoczęły się pod znakiem większej pewności siebie i intensywności po stronie Dinama. Drużyna „Câinilor” była głośniejsza zarówno na murawie, jak i na trybunach – wprost proporcjonalnie do dziesięciu punktów przewagi, które miała nad FCSB przed pierwszym gwizdkiem, oraz do pamiętnego, spektakularnego meczu z lata, zakończonego wynikiem 4:3. Kibice Dinama mają dość bycia w cieniu i oglądania sukcesów innych – chcą zapisać własne rozdziały w historii klubu. A jednak od ostatniego ligowego zwycięstwa czerwono-białych na stadionie rywala minęło aż czternaście lat.
Początek spotkania był intensywny, otwarty i pełen nieprzewidywalności, a z czasem siły się wyrównały. Dinamo imponowało determinacją i energią, FCSB – jakością poszczególnych zawodników. Dużo poświęcenia, dużo biegania, ale… bardzo mało piłki. Zdecydowanie zbyt mało.
W pierwszej połowie odnotowano raptem pojedyncze próby. Strzał Șuta z 21. minuty był raczej „przewidywalny”, choć celny. Caragea – w 30. minucie – znalazł się w świetnej pozycji, ale uderzył fatalnie; i tak akcję przerwała chorągiewka bocznego sędziego. Poza tym – chaos, wysiłek, nieskuteczność. Pierwsza część gry minęła niemal niezauważalnie, jak świąteczne dni, które kończą się szybciej, niż przychodzą. W ciągu pierwszych 75 minut obejrzeliśmy zaledwie jedną naprawdę groźną sytuację – i to wcale nie tak klarowną, brzmi dalej opis spotkania.
Druga połowa zaczęła się od nieudanych prób FCSB. Octavian Popescu, wprowadzony po przerwie, spróbował przelobować bramkarza – kompletnie bez powodzenia. Șut uderzył z ostrego kąta po rzucie rożnym, ale trafił w sektor zajmowany przez PCH, najzagorzalszych fanów Dinama.
Aktywny przez cały mecz Soro oddał efektowny strzał piętą z pola karnego przeciwnika. Nie była to wielka okazja, lecz przyniosła pierwszy celny strzał „Câinilor”, wyrównując bilans 1:1 w tej kategorii. A widowisko – zamiast piłkarzy – nadal tworzyli głównie kibice.
Przebieg spotkania zwiastował nieuchronny, przewidywalny remis. Obie drużyny doskonale zdawały sobie sprawę, że pierwszy gol może okazać się decydujący w meczu o ogromnym ładunku emocjonalnym. A skoro tak, każdy wolał unikać błędu. Strach przed porażką przeważył nad ambicją zwycięstwa.
FCSB długo grała bez klasycznej „dziewiątki”. Trener Kopic wykazał się nieco większą odwagą i postawił na Mazilu (62) oraz Alexa Popa, zdejmując Carageę i Soro. Pierwszą naprawdę klarowną sytuację derbów stworzył jednak dopiero Olaru. Kapitalnie się obrócił, pokazał technikę i siłę, po czym huknął w stronę bramki Epassy’ego – piłka minimalnie minęła słupek, a bramkarz Dinama był w tej akcji bezradny.
W 75. minucie Gnahoré odpalił potężne uderzenie z pierwszej piłki – futbolówka odbiła się od słupka! Trener Kopic złapał się za głowę, czując, jak blisko był potencjalnie rozstrzygający cios. Tym bardziej że po odbiciu piłka mogła jeszcze trafić w bramkarza Târnovanu i wpaść do siatki. Zawodnicy FCSB odetchnęli z wyraźną ulgą – gol dla Dinama w tym momencie byłby dla nich ciosem wyjątkowo bolesnym. Dinamo dołożyło gazu, FCSB odsunęła się głębiej. Alex Pop był o centymetry od zdobycia bramki – brakło dosłownie długości buta, dodano na koniec.
Komentarz trenera
Po bezbramkowym remisie między FCSB a Dinamem, Elias Charalambous, trener aktualnych mistrzów Rumunii, przedstawił pierwsze wnioski i poinformował o urazie w zespole czerwono-niebieskich. Chodzi o środkowego obrońcę Siyabongę Ngezana (28 lat), który poprosił o zmianę w przerwie meczu.
Południowoafrykański defensor opuścił boisko po pierwszych 45 minutach gry. Po spotkaniu szkoleniowiec FCSB wyjaśnił, co było powodem tej decyzji. Nie chodziło o żaden manewr taktyczny – jak podkreślił trener, to sam zawodnik zgłosił, że z powodu urazu nie jest w stanie kontynuować meczu i chce pozostać w szatni na drugą połowę.
– Chcieliśmy wygrać ten mecz. Nie było to najlepsze spotkanie w wykonaniu obu drużyn, ale wolę skupić się na swojej. W pierwszej połowie graliśmy poniżej oczekiwań, po przerwie wyglądało to nieco lepiej. Kontrolowaliśmy przebieg gry, lecz nie stworzyliśmy sobie klarownych sytuacji. W pierwszej części był strzał Adiego Șuta, a Dinamo miało okazję pod koniec meczu.
– Uważam, że remis jest sprawiedliwym wynikiem. Nie myślę jeszcze o zimowej przerwie. Zostały nam trzy mecze i dopiero kiedy nadejdzie odpowiedni moment, będziemy o niej rozmawiać. Musimy przede wszystkim wygrywać w lidze.
– Ngezana zszedł z powodu kontuzji. Sam poprosił o zmianę, a Risto Radunović miał na koncie żółtą kartkę. Grał dość agresywnie, więc zdecydowaliśmy się również jego wymienić. Ngezana ma wyjechać po meczu z Feyenoordem, ale zobaczymy jutro, jaka będzie jego sytuacja.
– Nie mieliśmy wielu zawodników na ławce. Po pierwszych 20 minutach drugiej połowy czułem jednak, że dobrze wyglądamy fizycznie i możemy utrzymać rezultat. Decyzję o ewentualnych odejściach podejmiemy w odpowiednim czasie – powiedział Elias Charalambous po meczu w strefie mieszanej, w rozmowie z Digi Sport. Nie wiadomo jeszcze, jak poważny jest uraz Ngezany.
Właściciel robi porządki
Po sobotnim meczu z Dinamem (0:0) Gigi Becali, 67-letni właściciel FCSB, ogłosił, że karę finansową otrzyma nie tylko Darius Olaru, ale także Denis Alibec. Napastnik przeszedł zabieg chirurgiczny bez wcześniejszej konsultacji ze sztabem medycznym klubu, co – zdaniem Becaliego – stanowi poważne naruszenie regulaminu wewnętrznego.
Darius Olaru zostanie ukarany kwotą 10 tysięcy euro za protesty wobec arbitra Mariana Barbu, które zakończyły się pokazaniem mu żółtej kartki. Znacznie dotkliwsza kara czeka jednak innego zawodnika mistrza Rumunii. Denis Alibec nie zagrał w ostatnich czterech spotkaniach, bo poddał się operacji usunięcia torbieli – o czym klub miał dowiedzieć się po fakcie.
Gigi Becali: – Alibec dostanie maksymalną karę, jaką możemy nałożyć!
Właściciel FCSB wymienił Alibeca wśród piłkarzy, którzy zimą opuszczą klub lub przynajmniej nie znajdą się już na liście zgłoszonych do rozgrywek ligowych. Dopiero później ujawnił, że może spodziewać się wyjątkowo surowej sankcji.
– Chiricheș, Malcom Edjouma, Kiki, Alibec. Tych czterech. Kto odejdzie, ten odejdzie. Jeśli ktoś zostanie – nie ma problemu. Po prostu nie zgłosimy ich do rozgrywek. W ich miejsce przyjdą inni, czterech–pięciu nowych zawodników.
– Alibec dostanie karę, bo sam poszedł na operację, nie pytając nikogo o zgodę, niczego nie konsultując. Robi, co mu się podoba. Sprawdzimy, jaka jest maksymalna kara, jaką możemy mu nałożyć. Poszedł, zoperował się, a potem mówi: „Proszę pana, już po operacji!”. To jest rozpierducha! Jak można pójść na zabieg na własną rękę? W takim razie dajemy 20 tysięcy euro kary. Zobaczymy, ile możemy dać maksymalnie. Tak się nie da pracować – najpierw trzeba zapytać lekarza, po to mamy klubowego doktora! – powiedział Becali na antenie PrimaSport.
Dla Alibeca to wyjątkowo trudny sezon. Latem wrócił do FCSB, lecz w 13 występach zdobył tylko jednego gola – z rzutu karnego, w meczu Pucharu Rumunii.
Właściciel FCSB, zapowiedział tez, że...w czwartkowym meczu Ligi Europy przeciwko Feyenoordowi wystawi najsilniejszą jedenastkę. Zapytany, czy – wobec dużej presji związanej z walką o miejsce w play-offach Superligi – nadal zależy mu na rywalizacji w Europie, Becali podkreślił, że FCSB wciąż ma matematyczne szanse na awans, a on sam nie ma zamiaru odpuszczać rozgrywek.
„Jak miałbym nie interesować się pieniędzmi?”
Właściciel FCSB, znany z bezpośredniego stylu, wyjaśnił, że jego deklaracje są przede wszystkim sygnałem wysyłanym do drużyny.
– Wszystko, co mówię, mówię jako przekaz dla zespołu. Tak mówię, ale na koniec ich wspieram. Możesz mieć odwagę, ale jeśli nie wygrasz pojedynków w środku pola… Drużyna pracowała, nie można jej nic zarzucić, ale brakowało nam dyrygenta – stwierdził Becali w rozmowie cytowanej przez digisport.ro.
Po pięciu kolejkach FCSB zajmuje 31. miejsce spośród 36 zespołów Ligi Europy. Ma na koncie zaledwie trzy punkty – zdobyte w pierwszej rundzie po zwycięstwie 1:0 na wyjeździe z Go Ahead Eagles.
Następnie przyszła seria czterech porażek: 0:2 z Young Boys, 1:2 z Bologną, 1:3 z FC Basel oraz 0:1 z Crveną Zvezdą Belgrad.
Czwartkowe spotkanie z Feyenoordem będzie dla FCSB ostatnim meczem europejskim w tym roku kalendarzowym, choć w styczniu klub czekają jeszcze dwa wyjazdowe starcia: z Dinamem Zagrzeb, a następnie domowe – z Fenerbahçe.
Tymczasem w lidze FCSB zgromadziło 25 punktów i zbliżyło się do Oțelulu – drużyny, która tymczasowo zajmuje ostatnią lokatę gwarantującą udział w play-offach.
Komentarze (0)