W piątek, 20 marca 1970 roku, oczy całej piłkarskiej Holandii skierowane były na Rzym, gdzie odbywało się losowanie półfinałów Pucharu Europy. Kibice z niecierpliwością wyczekiwali, kto stanie na drodze Feyenoordu w walce o historyczny finał. W gronie potencjalnych rywali znajdowali się Celtic Glasgow, Leeds United oraz Legia Warszawa. Powszechnie uważano, że mistrz Polski to najsłabszy z możliwych przeciwników.
Los uśmiechnął się więc do Rotterdamu – Feyenoord trafił na Legię i od razu został uznany za faworyta tej konfrontacji. Zespół prowadzony przez trenera Ernsta Happela wyruszył nad Wisłę z jasno określonym celem: przybliżyć się do upragnionego finału, który miał zostać rozegrany na słynnym San Siro w Mediolanie.
Ponad tysiąc fanów Feyenoordu przybyło do Warszawy, by wspierać swoją drużynę. Aura jednak nie rozpieszczała – deszcz i niska temperatura sprawiły, że murawa przypominała raczej błotniste pole bitwy niż boisko piłkarskie. Warunki przypominały te z wcześniejszego wyjazdu do Berlina, gdzie Feyenoord mierzył się z Herthą. Mecz był wyrównany. Obie drużyny stworzyły sobie sytuacje bramkowe, ale żadna nie zdołała przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, co oznaczało, że losy awansu rozstrzygną się w Rotterdamie – dwa tygodnie później, na wypełnionym po brzegi stadionie De Kuip.
LEGIA WARSZAWA 0-0 FEYENOORD ROTTERDAM
DATA: 01.04.1970
FEYENOORD: Treytel, Haak, Israel, Laseroms, Van Duivenbode, Hasil, Jansen, Wery, Kindvall, Van Hanegem, Moulijn.
MECZ REWANŻOWY
Po remisie w Warszawie oczekiwania wobec Feyenoordu były ogromne. Bilety na rewanżowy mecz rozchodziły się błyskawicznie – nic dziwnego, stawką był finał Pucharu Europy. W przeddzień decydującego spotkania z Legią, zespół Happela rozegrał jeszcze sparing z lokalnym Zwart Wit ’28, wygrywając pewnie 4:0. W końcu nadszedł ten dzień – 15 kwietnia 1970 roku. Na trybunach zasiadło 63 712 widzów, którzy stworzyli niesamowitą atmosferę.
Kibice Feyenoordu przywitali drużynę głośnym dopingiem, łuną rac i... deszczem z papieru toaletowego. Polscy dziennikarze nie kryli podziwu dla oprawy przygotowanej przez gospodarzy. Od pierwszego gwizdka Feyenoord rzucił się do ataku. Już w 3. minucie spotkania, po precyzyjnym dośrodkowaniu, doskonałą główką popisał się Wim van Hanegem i gospodarze objęli prowadzenie 1:0. Na trybunach rozbrzmiało kultowe „Hand in Hand, Kameraden”, a stadion eksplodował z radości. Jednak nikt nie tracił czujności – jeden gol zdobyty przez Legię oznaczałby dla Feyenoordu konieczność odrabiania strat.
Na szczęście zespół z Rotterdamu nie zwalniał tempa. W 31. minucie drugiego gola zdobył Austriak Franz Hasil, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym i podwyższył prowadzenie na 2:0. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie, choć bramkarz Eddy Treytel przysporzył kibicom kilku nerwowych momentów, popełniając dwa poważne błędy, które na szczęście nie zostały wykorzystane przez rywali. Po końcowym gwizdku setki kibiców wtargnęły na murawę. Cały stadion świętował awans. Rotterdam oszalał z radości, a cała Holandia była dumna – Feyenoord awansował do wielkiego finału Pucharu Europy!
FEYENOORD ROTTERDAM 2-0 LEGIA WARSZAWA
DATA: 15.04.1970
FEYENOORD: Treytel, Haak, Israel, Laseroms, Van Duivenbode, Hasil, Jansen, Wery, Kindvall, Van Hanegem, Moulijn.
BRAMKI: Feyenoord: Van Hanegem (3'), Hasil (31')
WIDZÓW: 63.712
[OPRACOWALI: Damian i Norbi] [FOTO: Feyenoord.nl]