Sezon w Eredivisie dobiegł końca. Feyenoord zakończył rozgrywki na trzecim miejscu i ma zapewnione miejsce w ostatniej eliminacyjnej do Ligi Europy (co najmniej). Rotterdamczycy i Het Legioen chcą jednak czegoś więcej: zwycięstwa nad AS Roma w Tiranie. Zostało osiem dni.
W sekcji Droga do Tirany spoglądamy wstecz na europejski sezon, w którym Feyenoord kilkakrotnie zapisał się na kartach historii. Od bliskiej eliminacji z FC Drita, po dotarcie do finału po "piekle Marsylii".
Faza pucharowa faktem
Po zdobyciu sześciu punktów w meczu z Unionem Berlin, Feyenoord będzie potrzebował remisu ze Slavią Praga. Czesi zajmują drugie miejsce w fazie grupowej i byli trudnym przeciwnikiem w meczu u siebie na De Kuip. W związku z przywróceniem w Holandii środków związanych z koronawirusem, mecz wyjazdowy będzie ostatnim, na który wpuszczeni zostaną kibice. Nikt nie chciałby, aby w decydującym pojedynku z Maccabi Hajfa stadion był pusty, a zespół bez wsparcia. Feyenoord będzie więc musiał co najmniej zremisować.
Rotterdamczycy jadą do Czech z dużą pewnością siebie. Cztery dni wcześniej Rotterdamczycy łatwo pokonali PEC Zwolle, 4-0. Trener Arne Slot ustalił już prawie cały wyjściowy skład. Znak zapytania jedynie był przy obsadzie pozycji napastnika. Cyriel Dessers w ostatnich tygodniach trzykrotnie zostawał bohaterem (na wyjeździe ze Spartą, Unionem Berlin i u siebie z AZ), ale przeciwko Slavii Praga usiądzie na ławce rezerwowych. Justin Bijlow nie weźmie udziału w spotkaniu w Czechach, ponieważ test na obecność koronawirusa dał wynik pozytywny. Jego zmiennikiem jest Ofir Marciano.
I Izraelczyk nie pokazał się z najlepszej strony. Feyenoord w tym spotkaniu szybko stracił bramkę. Już w 14. minucie za lekko do Malacii piłkę odegrał wspomniany Marciano, futbolówkę zabrał Bah i po krótkim rajdzie, odegrał w głąb pola karnego, gdzie bez problemu wszystko wykończył Olayinka. Bardzo bolesny moment był to dla Feyenoordu, który wydawał się mieć kontrolę nad spotkaniem. Niestety prosty błąd, nieporozumienie i nagle zrobiło się 1-0. Chwilę później Bryan Linssen miał zawroty głowy i musiał zostać zastąpiony przez Dessersa, który po raz pierwszy w tym sezonie dostał dużą część meczu, aby się wykazać.
I Belg swoją obecność szybko zaznaczył. W 32. minucie piłkę w polu karnym opanował Toornstra, po czym zagrał do Dessersa. Belg bardzo efektownie się obrócił i z bliskiej odległości wpakował piłkę do bramki. Naprawdę w tej sytuacji trzeba pochwalić pracę, jaką wykonał kapitan, ale i to, jak zachował się sam Dessers. Tymczasem już w 37. minucie głupotą popisuje się Til. Pomocnik dokonuje ostrego wślizgu w nogi Stanciu. Początkowo otrzymuje żółtą kartkę, ale po interwencji asystenta, zobaczył jednak czerwoną kartkę. Feyenoordowi remis udawało się utrzymać do przerwy i długo po przerwie. I chyba z takim zamiarem zespół już wyszedł na boisko, bo ciężko było myśleć o czymś więcej, grając w osłabieniu i mając bramkarza w nie najlepszej dyspozycji.
I tak rzeczywiście było. W 66. minucie Marciano popełnił kolejny błąd. Reprezentant Izraela wypluł przed siebie piłkę po uderzeniu z dystansu i asystował Kuchcie, który tylko dopełnił formalności. Co to był za wieczór rezerwowego bramkarza. A sam strzał z daleka wyglądał na prosty do obrony i nic nie wskazywało, że bramkarz takie coś może wybić wprost pod nogi zawodnika z przeciwnej drużyny. Feyenoord wyglądał tak źle, że wszystko wskazywało na porażkę.
Sędzia doliczył aż siedem minut, a w...93. minucie do wyrównania doprowadził Cyriel Dessers! Belg popisał się kapitaną główką. Kapitalny skok. Kapitalny timing. Kapitalne uderzenie. BLEG! ZNOWU! TO ZROBIŁ! Niedługo potem arbiter zakończył mecz. Feyenoord wygrywa tym samym swoją grupę!
Arne Slot wypowiedział się po remisie Feyenoordu ze Slavią Praga (2-2).
- Moment, w którym Cyriel zdobył bramkę był bardzo szczególny. Na początku oczywiście byłem bardzo szczęśliwy. W tym sezonie rozegraliśmy już wiele pamiętnych spotkań, ale to było szczególne, bo nie obyło się bez trzech wpadek. Pierwszemu golowi można było zapobiec, delikatnie mówiąc. Następnie czerwona kartka, której nigdy wcześniej nie widziałem, gdzie sędzia bez VAR-u daje czerwoną kartkę minutę po żółtej kartce. A potem tracisz drugą bramkę, która też nie wyglądała dobrze i nie powinna mieć miejsca. Kiedy pokonujesz te wszystkie przeciwności z dziesięcioma facetami na boisku, to jest to najlepszy występ w tym sezonie. Szczególnie przeciwko temu rywalowi.
Za dwa stracone gole odpowiadał rezerwowy Ofir Marciano. - Miesiąc temu Cyriel był w takim miejscu, gdy nie wykorzystał okazji z RKC, a teraz widzimy, gdzie jest. Kiedy jesteś bramkarzem, możesz popełniać błędy, które natychmiast mają wpływ na końcowy rezultat. To prawdopodobnie nie pierwszy raz w jego życiu. Miał szczęście, że drużyna mu pomogła, więc może zejść z boiska z dobrym samopoczuciem.
Skład Feyenoordu: Marciano; Pedersen, Trauner, Senesi (85’ Geertruida), Malacia; Aursnes, Til, Kökcü; Toornstra (78’ Jahanbakhsh0, Linssen (19’ Dessers) , Sinisterra (85’ Nelson)
Młodzież w świetle reflektorów
Rezerwowy, ale przede wszystkim bardzo młody zespół Feyenoordu Rotterdam pokonał u siebie Maccabi Hajfa 2-1 w ostatnim meczu grupowym Ligi Konferencji. Gole dla Feyenoordu zdobyli Cyriel Dessers oraz premierowym trafieniem popisał się Reiss Nelson.
Feyenoord pierwszą poważniejszą szansę na zdobycie bramki miał w 20. minucie, kiedy Teixeira zgrał piłkę głową do Dessersa, a ten stanął sam na sam z bramkarzem, ale napastnik uderzył wprost w interweniującego golkipera gości. Niedługo po tym Dessers znowu przegrał z Mishpatim. Bramkarz Maccabi do tego momentu był prawdziwą zmorą Cyriela, który powinien mieć już co najmniej jedną bramkę na koncie. Po tym gra całkowicie niemal się zatrzymała i nie widzieliśmy nic ciekawego.
Dopiero w 37. minucie zespół pobudził Nelson, który oddał mocny strzał już z pola karnego, ale jego strzał minął się z drugim słupkiem. I chwilę po tym Feyenoord w końcu wyszedł na prowadzenie. Aursnes zagrał do Diemersa, ten wypuścił Dessersa, a napastnik po sekundzie namysłu oddał strzał. Do trzech razy sztuka tym razem się sprawdziło. Warto zaznaczyć, że wypożyczony z Genk zawodnik znowu ładnie zachował się w polu karnym, ładnie obracając się wokół przeciwnika i oddając płaski, celny strzał. I tak też zakończyła się pierwsza połowa, w której nie byliśmy już świadkami niczego więcej.
Minimalne prowadzenie utrzymywało się dość długo. Dopiero 65. minucie Feyenoord w końcu podwyższył. Reiss Nelson drybluje w kierunku bramki, czeka chwilę, a potem strzela. Anglik wypożyczony z Arsenalu tym samym zdobył swoją pierwszą bramkę na De Kuip. Feyenoord więcej trafień nie zaliczył, ale za to goście w ostatnich sekundach trafili na 2-1 po indywidualnym rajdzie Davida. Piłka jeszcze po drodze odbiła się od stopy Bijlowa i wturlała się do siatki. Spory błąd Justina. Niedługo potem sędzia zakończył spotkanie. Feyenoord wygrywa mecz i pewnie całą grupę E.
Z mediami po tym spotkaniu rozmawiał m.in wspomniany Nelson.
- Dla napastnika ważne jest, aby strzelać bramki, a ten pierwszy gol to dla mnie ulga - powiedział Nelson w rozmowie z Feyenoord TV. - Jestem z niej bardzo zadowolony. Naprawdę nie mogłem się doczekać tego meczu, wiedziałem, że to noc, w której będę mógł się sprawdzić i pokazać. Teraz chcę kontynuować, wciąż się poprawiać i pomagać drużynie w każdy możliwy sposób.
Nelson odpowiada na pytanie, co jest teraz jego osobistym celem. - Oczywiście, jako napastnik chcesz się poprawiać za każdym razem. Myślę, że mogę jeszcze wiele osiągnąć. I oczywiście trenuję codziennie i udowadniam sobie, że mogę osiągnąć to, czego chcę. Ale idzie to w dobrym kierunku i podejmuję odpowiednie kroki, aby zrobić wszystko w tym kierunku.
Skład Feyenoordu: Bijlow; Pedersen (46’ Benita), Geertruida, Senesi (56’ Valk), Hendriks; Aursnes (56’ Hartjes), Teixeira (71’ Milambo), Diemers; Nelson (79’ Baldé), Dessers, Bannis
[CZĘŚĆ PIERWSZA NASZEGO POWROTU DO PRZESZŁOŚCI (KLIK)]
[CZĘŚĆ DRUGA NASZEGO POWROTU DO PRZESZŁOŚCI (KLIK)]
[CZĘŚĆ TRZECIA NASZEGO POWROTU DO PRZESZŁOŚCI (KLIK)]
Komentarze (0)