Sezon w Eredivisie dobiegł końca. Feyenoord zakończył rozgrywki na trzecim miejscu i ma zapewnione miejsce w ostatniej eliminacyjnej do Ligi Europy (co najmniej). Rotterdamczycy i Het Legioen chcą jednak czegoś więcej: zwycięstwa nad AS Roma w Tiranie. Zostało osiem dni.
W sekcji Droga do Tirany spoglądamy wstecz na europejski sezon, w którym Feyenoord kilkakrotnie zapisał się na kartach historii. Od bliskiej eliminacji z FC Drita, po dotarcie do finału po "piekle Marsylii".
Spotkanie ze starym znajomym
- Kogo chcemy za wszelką cenę uniknąć w losowaniu? Slavii Praga - powiedział John de Wolf po wygranej z FK Partizan. Dzień później Feyenoord znów został skojarzony z czeskim zespołem, ale tym razem na etapie ćwierćfinału. Rotterdamczycy uniknęli w losowaniu AS Roma, Leicester City i Olympique Marsylii. Ten dwumecz przypomina nam mecze w fazie grupowej, w których Feyenoord miał pewne trudności z Czechami. Ale od tego czasu minęło już ponad pół roku. Zespół stał się lepszy. Arne Slot miał już swój ulubiony skład. Trener przyjmuje do wiadomości, że poważna kontuzja Justina Bijlowa, która wyklucza go z gry do końca sezonu, oznacza, że w bramce stanie Ofir Marciano. Być może Bijlow będzie zdolny do gry przed finałem w Tiranie, ale do tego jeszcze daleka droga. Najpierw musimy pokonać Slavię Praga w dwóch meczach.
Feyenoord jest w dobrej formie. Po efektownym ograniu FK Partizan (8-3 w dwóch meczach), Portowcy zagrali świetny mecz na Arenie, ale przegrali z powodu kilku błędów sędziowskich. Następnie klub pokonał u siebie Willem II (2-0), dzięki czemu mógł skupić się na Slavii Praga. Slot zaskoczył swoim składem na De Kuip. Oprócz Marciano na boisku są prawie wszystkie znane nazwiska, ale brakuje jednego: Cyriela Dessersa. Kilka tygodni temu Belg został wybrany na pierwszego napastnika Feyenoordu, ale teraz będzie musiał usiąść na ławce rezerwowych kosztem Bryana Linssena. Nie jest z tego powodu szczęśliwy, ale wie, że jako zmiennik nadal może być wartościowy.
Atmosfera na De Kuip jest, nie po raz pierwszy, wspaniała, a Feyenoord dobrze zaczyna mecz. Feyenoord od samego początku zepchnął Slavię na swoją połowę i wszyscy, oprócz Marciano, przebywali właśnie na stronie Czechów, którzy tylko czekali, żeby wyjść z kontrą. Ale już w 10. minucie Feyenoord wyszedł na prowadzenie. Nelson wypuścił Sinisterrę, a Kolumbijczyk przebiegł całą połowę, zwiódł jednego, drugiego obrońcę i zmieścił piłkę przy słupku zaskoczonego bramkarza Slavii. Po strzeleniu gola, Portowcy zaczęli szanować piłkę i bardzo długo spokojnie rozgrywali.
Końcówka połowy przebiegła już bardzo spokojnie i jak to zwykle bywa w tym sezonie, Slavia właśnie w takim momencie zdobyła gola. Całkowicie z niczego. Wydarzyło się spore zamieszanie, które na gola zamienił Olayinka, ale możemy mówić o niemałej aferze, ponieważ we wszystko zamieszany był też stojący na linii Yira Sor, który był na pozycji spalonej. Gol jednak został uznany i pierwsza połowa zakończyła się remisem 1-1. Ale gdy sędzia zagwizdał, na boisku doszło do sporych prawie rękoczynów. Arbiter pokazał żółte kartki, a czerwoną ukarany został asystent Slota, Marino Pusic.
Drugą połowę Feyenoord również zaczął bardzo żywiołowo, czego w efekcie bliski zdobycia bramki był Til, ale jego strzał szczęśliwie na rzut rożny sparował Kalor. W kolejnych kilkunastu minutach obeszło się bez wielkich możliwości pod obiema bramkami i spotkanie nieco zwolniło, jeżeli chodziło o tempo. W 64. minucie z boiska zeszli Guus Til i Bryan Linssen, zaś na nim zameldowali się Cyriel Dessers i Jens Toornstra.
Chwilę po zmianach, Sor wyszedł sam na sam z Marciano, ale uderzył tak mocno i niecelnie, że trafił tylko w boczną siatkę. Ale nie minęło kilkanaście sekund i Slavia w końcu trafiła. I tym razem Sor się nie pomylił, chociaż i tym razem zamieszanie było spore. Pierwsze dośrodkowanie do niego nie trafiło, ale druga próba już tak i niemal z linii bramkowej wpakował piłkę do bramki.
W 74. minucie Feyenoord jednak odrobił i doprowadził do stanu 2-2. Znakomita akcja Dessersa, który podaje piłkę do Senesiego, a Argentyńczyk wykończył to klatką piersiową. W 77. minucie Nelsona zmienił Alireza Jahanbakhsh. Ale sekundy przed tym, Olayinka miał kapitalną okazję, ale jego uderzenie głową całe szczęście nie było w światło bramki. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, Orkuna Kökcü przymierzył z rzutu wolnego i wyprowadził Feyenoord na prowadzenie. Mocny, ładny strzał, przy którym lepiej powinien zachować się bramkarz przyjezdnych, ale w tym momencie najważniejsze było, że wpadło! Ale to nie był koniec, bo sekundy przed końcem, już w czwartej minucie doliczonego czasu gry, do remisu doprowadził Ibrahim Traoré.
Trener Feyenoordu, Arne Slot, po meczu czuł się sfrustrowany remisem 3-3 ze Slavią Praga.
- W pierwszej połowie grasz tak dobrze, a czujesz, że powinieneś mieć znacznie większą przewagę, jeśli chodzi o wynik. W drugiej połowie zaczęliśmy dobrze, ale mieliśmy później słabszą fazę i przegrywaliśmy 1-2. Ale w końcu wyszliśmy na 3-2, przed nami był ostatni zakręt i z niego wypadliśmy...Jeśli zsumować to wszystko, to jest to remis, ale remis, któremu bliżej do porażki niż do zwycięstwa - podsumował Arne Slot.
Trener w meczu ze Slavią Slot posadził Cyriela Dessersa na ławce i dał Bryanowi Linssenowi miejsce w wyjściowym składzie. - Zawsze trudno jest nie wystawiać zawodników, którzy osiągają dobre wyniki. Ale to, czego naprawdę chciałem, to agresja i szybkość Linssena w pressingu. W pierwszej połowie było naprawdę dobrze. Ale widać też było, że Cyriel świetnie zastąpił kolegę i od razu zaliczył asystę. To bardzo fajne z jego strony, że gdy spotyka cię takie rozczarowanie, reagujesz w ten sposób i od razu zaznaczasz swoją obecność.
Slot uważa, że pozycja wyjściowa jest "nieidealna". - To jasne, zwłaszcza, gdy prowadzisz 3-2, a ostatecznie nie wygrywasz na chwilę przed końcem. Mimo wszystko, dostałem wiele wskazówek, które zamierzam wykorzystać w rewanżu. Wszystkie trzy mecze ze Slavią pokazują, że wszystko jest otwarte i wszystko może pójść w każdą stronę.
Decydującą rolę mogą też odgrywać inne aspekty. - To pokazuje również, jak kluczowe są stałe fragmenty w obronie i oczywiście - tak jak w poprzednich dwóch spotkaniach - decyzje podejmowane przez osoby inne niż my sami. To może mieć duży wpływ. Ale to, na czym musimy się przede wszystkim skupić, to nasza dobra pierwsza połowa, w której zagraliśmy znakomicie i zapomnieliśmy o tym, że trzeba było podwyższyć prowadzenie.
Skład Feyenoordu: Marciano; Pedersen, Trauner, Senesi, Malacia; Aursnes, Til (64’ Toornstra), Kökcü (89’ Hendrix); Nelson (77’ Jahanbakhsh), Linssen (64’ Dessers), Sinisterra
Półfinał jest faktem po nerwowym meczu w Pradze
Wyjazd do Slavii Praga z remisem nie jest korzystną sytuacją. W międzyczasie Heracles Almelo został pokonany w lidze (1-4). Tysiące kibiców podróżują za drużyną, miliony siedzą przed telewizorami. Feyenoord wie, co musi zrobić, ale przede wszystkim wie, jaka jest stawka: półfinał Ligi Konferencji.
W Pradze do wyjściowego składu wraca Dessers, a także Lutsharel Geertruida. Belg ma dobre wspomnienia z tego stadionu - w listopadzie zdobył na nim dwa gole. Teraz ulubieniec publiczności potrzebował zaledwie dwóch minut, aby wyprowadzić Feyenoord na prowadzenie 0-1. Kwadrans później Slavia Praga wyrównała po dużym błędzie Orkuna Kökcü. Po pierwszej połowie było 1-1. Druga połowa nie najlepiej rozpoczęła się dla Feyenoordu. Po blisko dziesięciu minutach Arne Slot musiał dokonać wymuszonej zmiany. Kontuzjowanego Toornstrę zmienił Patrik Walemark. Po godzinie gry doczekaliśmy się. Dessers bezlitośnie wykorzystuje błąd Mandousa, kiwa go i pakuje piłkę do bramki. Dla Belga była to tym samym już czwarta bramka we wszystkich meczach ze Slavią. Od 70. minuty Feyenoord pomału myślał już o obronie prowadzenie, a świadczyć o tym mogła zmiana Nelsona na Jorrita Hendrixa.
Slavia od starty bramki miała już duże trudności z przebiciem się przez rotterdamski mur. Feyenoord za to cierpliwie rozgrywał i bronił, nie pozwalając rywalom na zbyt wiele. Ale to sam Feyenoord w 78. minucie podwyższył na 1-3. Hendrix głębokim podaniem uruchomił Sinisterrę, a niewidoczny do tej pory Kolumbijczyk dopełnił dzieła zniszczenia. W 81. minucie Dessers mógł skompletować hattricka, ale tym razem w sytuacji sam na sam zatrzymał go Mandous. Pod koniec z boiska zeszli Geertruida i Sinisterra, a weszli na nie Pedersen i Linssen. Gospodarze kończyli mecz w dziesiątkę, kiedy czerwoną kartkę w doliczonym czasie gry zobaczył Taras Kaczaraba.
Arne Slot był zadowolony z postawy swojej drużyny po czwartkowym meczu ze Slavią Praga. Mimo zwycięstwa Slot nie był w pełni usatysfakcjonowany tym, jak jego drużyna rozpoczęła mecz. - Można o tym zapomnieć, ale to Slavia pierwsza zaatakowała.
Mimo to Feyenoord objął prowadzenie po szybko strzelonej bramce przez Cyriela Dessersa. - Cyriel zagrał fantastycznie. Doskonale sprawdzał się jako główny punkt, gdy wywierano na niego pressing, ale także sam stwarzał sobie szanse.
Fakt, że Feyenoord jest obecnie półfinalistą Europa Conference League, sprawił, że Slot i jego pracownicy są bardzo zadowoleni. Nie oznacza to jednak, że głód Rotterdamu został zaspokojony. - Jest to wielkie osiągnięcie, ale nadal mamy ambicje. Chcemy czegoś więcej niż tylko cieszyć się z awansu do półfinału.
W półfinale, którego przeciwnikiem będzie Olympique Marsylia, Slot ma nadzieję, że Feyenoord znów będzie mógł liczyć na kibiców. - Kibice byli dla nas niesamowitym wsparciem. Dobrze zachowywali się w mieście, a na stadionie bardzo nas wspierali. Mamy nadzieję, że przyjadą dla nas także do Marsylii, ponieważ ich wsparcie jest bardzo cenne.
Skład Feyenoordu: Marciano; Geertruida (83’ Pedersen), Trauner, Senesi, Malacia; Toornstra (55’ Wålemark), Til, Kökcü; Nelson (67’ Hendrix), Dessers, Sinisterra (83’ Linssen)
[CZĘŚĆ PIERWSZA NASZEGO POWROTU DO PRZESZŁOŚCI (KLIK)]
[CZĘŚĆ DRUGA NASZEGO POWROTU DO PRZESZŁOŚCI (KLIK)]
[CZĘŚĆ TRZECIA NASZEGO POWROTU DO PRZESZŁOŚCI (KLIK)]
[CZĘŚĆ CZWARTA NASZEGO POWROTU DO PRZESZŁOŚCI (KLIK)]
[CZĘŚĆ PIĄTA NASZEGO POWROTU DO PRZESZŁOŚCI (KLIK)]
Komentarze (0)